niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 10 :)

*Clarisa*
Obudziłam się jakoś o 8 z potwornym bólem głowy. Zauważyłam, że jestem w objęciach śpiącego, półnagiego Marca, przez co chwilowo się wystraszyłam. Na szczęście przypomniałam sobie wszystko dokładnie i już spokojna leniwie wyszłam z łóżka żeby nie obudzić piłkarza. Szybkim krokiem skierowałam się do kuchni żeby wziąć jakieś tabletki, a kiedy już je zażyłam wzięłam się za śniadanie. Przygotowałam posiłek, zaparzyłam herbatę i wszystko postawiłam na stole w kuchni. Tym krzątaniem się po pomieszczeniu chyba obudziłam Bartrę chociaż On oczywiście zaprzeczył. Na jego szczęście nie doskwierały mu żadne bóle po wczoraj, w przeciwieństwie do mnie. Moja głowa nie jest stworzona do picia co tajemnicą nie jest. Zjedliśmy razem śniadanie, a później dość długo rozmawialiśmy.  Marc pomógł mi posprzątać w kuchni, a później zgrabnym krokiem ruszyłam do mojej sypialni w celu wybrania jakiś ciuchów. Było ciepło, więc postawiłam na jasne krótkie spodenki, luźną bluzkę w kwiatowy motyw, biały kardigan, beżowe jazzówki i torebkę w tym samym kolorze. Włosy lekko zakręciłam i gotowa zeszłam na dół. Marc siedział w salonie i robił coś na swoim telefonie. Wykorzystałam to, że był do mnie tyłem, więc zakryłam mu oczy.
-Hmmm... Ciekawe kto to -zaśmiał się lekko- Clari to Ty?
-Oj nie umiesz się bawić -założyłam ręce na klatce piersiowej i usiadłam koło niego.
-Maarudzisz -objął mnie ramieniem jednocześnie sprawdzając coś na telefonie. Zabrałam mu przedmiot z dłoni, oparłam się plecami o jego ramę i zaczęłam wchodzić w jakieś foldery- Ekhem... Robiłem coś.
-Ups -wyszczerzyłam lekko zęby i wróciłam do poprzedniej czynności. Postanowiłam, że zobaczę sobie zdjęcia, ale piłkarz skutecznie mi to uniemożliwiał łaskotaniem mnie- No weź przestań już haha! -poprosiłam, a Marc na szczęście odpuścił- Zróbmy sobie zdjęcie!
-Po co? -spojrzał na mnie, kiedy miałam przygotowany telefon do tzw selfie.
-A dlaczego nie? -zaśmiałam się i zaczęłam pstrykać zdjęcia, było przy tym trochę śmiechu, ale jakoś zbytnio nam to nie przeszkadzało. Marc wrzucił jedno z nich na instagram'a i facebook'a przez co przychodziło mu miliard powiadomień, że ktoś lubi zdjęcie, bla bla bla. Posiedzieliśmy sobie jeszcze jakieś 10 minut, ale później musiałam się już zbierać na sesję. Odwiozłam Marca do jego domu, bo miałam po drodze, a sama ruszyłam w stronę agencji. Na miejscu byłam po jakiś 10 minutach, a kiedy weszłam do budynku zobaczyłam Lizę, która rozmawiała z Jose. Ten obrazek trochę wyprowadził mnie z równowagi. Nie za bardzo miałam ochotę widzieć się z tym dupkiem.
-Clarisa! -usłyszałam za sobą głos mojego ex. Niechętnie obróciłam się w stronę z której dochodził dźwięk i po chwili stał już prze de mną -Możemy pogadać?
-To gadaj, bo jakoś nie mam Ci za dużo do powiedzenia -rzuciłam obojętnie.
-Nie wiem co mnie wczoraj napadło, to co mówiłem to jakieś brednie. Nie ma żadnej Vanessy, nie ma żadnego dziecka, kocham tylko Ciebie! -powiedział chwytając moją dłoń. Nie odzywając się podniosłam wzrok na bruneta i energicznie zabrałam rękę.
-Czy Ty myślisz, że jestem jakąś idiotką? To nie zmienia faktu, że mnie zdradziłeś. Zresztą znalazłam już kogoś lepszego niż Ty -nie mam pojęcia dlaczego to powiedziałam, ale mówiłam co mi na język przyjdzie.
-Szybka jesteś -odparł patrząc na mnie wrogim wzrokiem- Jeszcze będziesz żałować, że mnie odrzuciłaś i ten twój cały laluś też!
-Lecz się człowieku -popukałam się palcem po czole i szybkim krokiem odeszłam od bruneta. Że on jeszcze w ogóle miał czelność mi to wszystko "wyjaśniać", jednak stwierdziłam, że nie będę się tym przejmować. Po co niepotrzebnie psuć sobie humor? Co się stało to się nie odstanie i koniec tematu.
***
Byłam właśnie w trakcie robienia sobie jakiegoś obiadu kiedy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybszym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia żeby otworzyć jak się okazało Marcowi.
-A Ty nie na treningu? -zapytałam przytulając do siebie piłkarza.
-Przecież mówiłem Ci, że dziś nie mamy wolne -uśmiechnął się delikatnie- Mniejsza o to, w czym Ci pomóc? -chwycił nóż po czym dokończył kroić po mnie brokuł.
-Właściwie już pomogłeś -zaśmiałam się- To była ostatnia rzecz, którą musiałam zrobić i wszystko już właściwie jest gotowe.
-No to co jemy -wyszczerzył swoje białe zęby po czym klasnął w dłonie.
-My? -prychnęłam zabawie- A co ja stołówka?
-A nie? To sorry chyba pomyliłem adresy...
-Ha ha bardzo śmieszne -założyłam dłonie na klatce piersiowej.
-Oj przecież żartuje, nie obrażaj się -powiedział po czym cmoknął mnie w policzek.
-No nie wiem czy taki mały całus mnie udobrucha -w sumie sama nie wiem o co mi w tym momencie chodziło, ale coś ciągnęło mnie do Marca i nie da się tego ukryć.
-Twoje słowo jest dla mnie rozkazem -ruszył zabawnie brwiami po czym zaczął całować mnie najpierw w jeden, a później w drugi policzek i tak na zmianę, a ja śmiałam się jak dziecko. Każdym szybkim całusem przybliżał się do moich warg. Ostatni pocałunek był inny niż poprzednie. Taki długi i namiętny, przez co moje nogi stały się jak z waty. Marc zaczynał mi się coraz bardziej podobać a najgorsze jest to, że nie mogłam nic z tym zrobić.
-Clari przepraszam Cię za to, ale nie mogłem się powstrzymać -powiedział po chwili.
-A czy ja wyglądam jakbym była zła? -zaśmiałam się cicho i po raz kolejny musnęłam jego usta- A teraz to ja przepraszam, ale muszę nałożyć nam obiad, bo zaraz umrę z głodu -piłkarz przesunął się posłusznie i postawił na stole to co już wcześniej przygotowałam. Po obiedzie usiedliśmy w salonie i włączyliśmy jakąś muzykę. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale nagle usłyszałam dźwięk otwieranych się drzwi wejściowych. Szybko ruszyłam w stronę wejścia.
-Czeeeeść Clarii! -Od razu usłyszałam jak zawszę wesołą Lizę. Jak się okazało nie przyszła sama, tylko razem z Leonem, którego nie widziałam wieki.
-No proszę. Widzę, że ktoś tu się za mną stęsknił -zaśmiałam się i przywitałam się najpierw z przyjaciółką, a później z jej narzeczonym.
-No fakt trochę się nie widzieliśmy -odparł Leon.
-Wchodźcie, wchodźcie. Chcecie może coś do picia. Kawa, herbata, tonik, gin?
-Dwa razy kawę prosimy.
-Marc też chcesz? -krzyknęłam z zapytaniem, a Alvarez śmiesznie na mnie spojrzał.
-Też poproszę -usłyszałam w odpowiedzi, więc ruszyłam do kuchni, a moi przyjaciele do salonu. Wlałam wodę do czajnika, wstawiłam ja, przygotowałam kubki i nasypałam do każdego z nich trochę kawy. Dołączyła do mnie Liza.
-Clari słuchaj mam dwie wiadomości rewelacyjną i troszeczkę gorszą -zaczęła, a ja nie do końca wiedziałam o co chodzi.
-To może zacznij od tej lepszej -zaśmiałam się melodyjnie.
-No, a więc mamy załatwione sesję dla Harper's Bazaar, Vogue'a i W. I do tego to wszystko w następnych 2 tygodniach licząc od środy w Rzymie i Nowym York'u. Bardzo spodobałaś się fotografom z tych magazynów, a patrząc, że są to najlepsze i najpopularniejsze gazety jakie w ogóle istnieją mamy zagwarantowane miliony -wyszczerzyła swoje śnieżnobiałe zęby, a ja zaniemówiłam.
-Chyba sobie żartujesz! Jesteś rewelacyjna Jezu! -pocałowałam ją w policzek- Przy tym każda inna wiadomość jest gorsza..
-No, a więc ten wyjazd do Nowego Yorku zajmie nam więcej czasu niż ta w Rzymie, bo tam będą dwie sesje. Czyli mniej więcej będziemy tam z 8 dni. Ale złą wiadomością jest to, że nie będziesz miała partnera do zdjęć -wzięła głęboki wdech, a ja już chyba wiedziałam o kogo jej chodzi- Upierali się na Jose. Też im przypadł do gustu. Przepraszam chciałam ich jakoś przekonać, że mamy lepszych modeli, ale nie udało mi się. Przepraszam....
-Spokojnie, przecież nic się nie stało. Już pogodziłam się z myślą, że będę musiała spędzać z nim 3/4 mojego czasu w pracy -chodź nie specjalnie mi to pasowało. Tak czy tak jestem jej bardzo wdzięczna. Dzięki niej staję się naprawdę kimś. Zalałam wszystkie kubki gorącą wodą, a przyjaciółka pomogła mi je zanieść do salonu gdzie siedzieli Marc i Leon. Jak się okazało chłopcy bardzo dobrze się znali. No tak, zapomniałam, że pracują w tym samym miejscu. Po jakiejś półtorej godziny Marc zmył się do siebie, a ja zostałam z moimi przyjaciółmi. Oho! Wnioskując po minie Leona zanosi się na małe przesłuchanie.
_________________________________________________________________________________

No heeej :D
po ponad pół rocznej przerwie powracam do żywych!
Prawie jak feniks ;p

Ktokolwiek wgl pamiętał, że takowe opowiadanie istniało? :D

Komentarze miło widziane :*